Nie znam osobiście Pani Hanny Pettyn, ale jej komentarz w artykule „Milanowskie referendum – konflikt logiczny” niesie w sobie sporo prawdy. Nie chodzi mi tu o argumenty, jakich użyła Pani Hanna (aczkolwiek są do obrony), ale o postępowanie inicjatorów referendum.
Skarżenie się do sądu z powodu zwrotu, że liderzy referendum zarobili z kasy miejskiej ponad 10 mln zł nie dodaje powagi skarżącym a wręcz odwrotnie – pokazuje, że zamiast skupić się na problemach merytorycznych i walczyć na argumenty uciekają się do formalnych haczyków. Może zamiast straszyć o sądem trzeba było najpierw zaprosić Panią Hannę na kawę i porozmawiać? Powodów było kilka a jednym z nich powinien być szacunek dla wieku i dorobku Pani Hanny Pettyn. Jako kolejny argument przytoczę powiedzenie Jules’a Romains: ludzie wybitni rozmawiają o problemach, ludzie przeciętni o wydarzeniach, ludzie mali o swoich bliźnich. Tylko czy inicjatorzy referendum wiedzą, kim był Jules Romains?
Odpowiadając na oczekiwanie jednego z inicjatorów referendum
(„…Przedstawiliśmy (…) 19 zastrzeżeń. Czekamy na merytoryczny komentarz punkt po punkcie. Niestety cisza”) w połowie marca wystosowaliśmy list do wszystkich inicjatorów referendum, w którym wskazaliśmy, że większość zarzutów przedstawionych w uzasadnieniu referendum ma charakter populistyczny a część nie dotyczy kompetencji burmistrza tylko Rady Miasta. List zakończyliśmy zaproszeniem do rozmowy zaznaczając, że grupa referendalna może nie zgodzić z naszymi uwagami, ale wtedy swoje stanowisko powinni poprzeć dowodami. Chętnie wtedy zmienimy zdanie, bowiem ludzie inteligentni potrafią ze sobą rozmawiać nawet przy odmiennej ocenie sytuacji a obrażają się osoby z kompleksami. Od tego czasu minęło ponad 2 miesiące a po stronie inicjatorów referendum panuje cisza. Boją się rozmawiać czy nie chcą się przyznać do błędów popełnionych w uzasadnieniu referendum?
Skąd więc nagle taka odwaga u inicjatorów referendum, że skarżą do sądu starszą osobę za stwierdzenie, które jest oczywistym zwrotem ideowym czyli ma obrazować wieloletnie powiązania części osób wspierających referendum z „miejską kasą”? Czy godne ludzi ceniących rozum i dyskusję są banery z hasłami „powstrzymajmy aroganckiego burmistrza”? Czy to ma być merytoryczna argumentacja? Czy celem referendum jest rzetelna ocena działań burmistrza P.Remiszewskiego i doprowadzenie do społecznej zgody czy tylko odegranie się i przejęcie władzy?
Przypomina mi się tu cytat z Ewangelii o drzazdze i belce w oku. Niech ten cytat wezmą sobie do serca inicjatorzy referendum.